Karolina Głusiec – polska rysowniczka i animatorka. Aktualnie mieszka w Londynie. Filmem „Velocity” zdobyła Jerwood Drawing Prize – jedną z najważniejszych brytyjskich nagród dla rysowników. W Krakowie mogliśmy zobaczyć jej animację podczas projekcji konkursowych 19 Międzynarodowego Festiwalu Filmowego Etiuda&Anima.
Karolinę udało mi się załapać w festiwalowym foyer. Zdjęcie otwierające: Maria Szydłowska.
Kinga Krotos: Jak wrażenia z festiwalu? Czy któraś animacja przykuła twoją uwagę?
Karolina Głusiec: Bardzo podobał mi się „The great rabbit” (reż. Atsushi Wada, Francja, Japonia, 2012, 7’05’’) i film z Włoch „About killing the pig” (reż. Simone Massi, 2011, 6’20’’). Oczywiście są to 2 całkowicie różne filmy, ale bardzo podoba mi się w E&A właśnie to, że selekcja jest tak bogata. Jestem tutaj pierwszy raz i urzekła mnie ta różnorodność, i to, że pokazy są długie, po paręnaście filmów (krótkometrażowych) i naprawdę każdy z nich ma coś w sobie.
– Twoja animacja nazywa się „Velocity”, czyli prędkość. Co to za prędkość, o której opowiadasz?
– Film jest zainspirowany czymś, co spotkało mnie zeszłego lata, kiedy pojechałam odwiedzić mamę. To co zobaczyłam na wsi z której pochodzę bardzo mnie zszokowało. Wydawało mi się że krajobraz, który zapamiętałam został totalnie zniekształcony. Rzeczy, które pamiętałam stamtąd już nie istniały. Dlatego zastanawiałam się nad tym jak szybko zapominamy to co wydaje nam się, że widzimy codziennie. No i jak długo trwa to żeby zapomnieć.
Na środku okolicy którą zapamiętałam, stał teraz wielki komin, zasłaniający blok i słońce. Zastanawiałam się jak to jest, że ludzie nie zorientowali się, że ten komin został zbudowany. Kiedy oni go zbudowali? W ciągu roku zbudowali coś tak strasznie ogromnego? Dla niektórych ludzi rok może być bardzo długim okresem. Dla mnie czas, w którym coś takiego postało był jak mgnienie oka. A tym bardziej 3 lata, kiedy mieszkałam w Anglii, przez które tak dużo się zmieniło. Stąd „prędkość”.
– W Londynie studiowałaś na Royal College of Art.
– Tak, to są studia magisterskie. Ludzie którzy tam przychodzą są z różnych środowisk, po różnych kierunkach. Nie każdy z nich wcześniej zajmował się sztuką albo projektowaniem. To jest w tym najbardziej wartościowe, że spotykasz tak wielu ludzi i widzisz w jaki sposób pracują.Pracownie otwarte są do 12 w nocy, możesz tam zostać i pracować, chociaż nie musisz.
To jest wspaniałe, kiedy widzisz co robią ludzie z projektowania przestrzennego, architektury, a sam zajmujesz się animacją. Kiedy masz okazję prawie żyć w tej szkole i spędzasz z nimi tak dużo czasu, to jest to naprawdę bardzo ciekawe doświadczenie. Poza tym, jeżeli chodzi o naukę, to kładą tam nacisk na indywidualne pomysły i indywidualne podejście, dlatego wszystko zależy od ciebie i można się tam bardzo rozwinąć.
– Szkoła miała na Ciebie duży wpływ?
– Teraz myślę, że tak, chociaż wcześniej różnie z tym bywało.
– Masz teraz takie porównanie między studiami w Polsce i w Anglii. Widzisz jakieś różnice?
– Właśnie nie wiem. Wydaje mi się, że wszystko działa podobnie, jeżeli mamy pomysł jak z tego skorzystać. Kiedy studiowałam w Polsce grafikę na studiach licencjackich, to byłam dużo młodsza niż teraz i miałam trochę mniejsze pojęcie o tym czego chcę i co potrafię. Chciałam się dużo nauczyć. Kiedy dostałam się na studia magisterskie w Anglii to byłam już na trochę innym etapie, ale wydaje mi się, że wszystko przebiega w miarę podobnie. Wszystko zależy tylko od nas.
– Dużo rysujesz, w sieci można zobaczyć twoje szkicowniki.
– Bardzo lubię rysować. Czasami szkicuję dużo, czasami mam parotygodniowe przerwy – chociaż to się zdarza rzadko. W zeszłym roku, kiedy zaczęłam robić szkicownik, który był takim zbiorem pomysłów do mojego filmu, to byłam akurat po przerwie kiedy nie mogłam rysować z powodów zdrowotnych, wiec już nie mogłam się tego doczekać. Rysowałam podczas przerw, w drodze do pracy i kiedy z niej wracałam.
Myślę, że rysunek to chyba najbardziej szczery obraz nas, obraz rzeczywistości, tego jak się czujemy, o czym myślimy. Każdy błąd i każde zachwianie ręki, to wszystko widać. Kiedy chcesz narysować coś trudnego i bardzo się z tym męczysz, to widać. Kiedy się nudzisz rysując, też to widać. Uważam, że rysunek to taka może najbardziej prosta, ale też bardzo uniwersalna forma sztuki. To jest jak najbardziej szczere i to w nim lubię.
– Zdobyłaś Jerwood Drowing Prize. To jedna z najważniejszych nagród dla rysunku w UK.
– Koledzy z roku powiedzieli mi: „fajnie byłoby jakbyś złożyła film na ten konkurs” i pomyślałam, że właściwie to on tam pasuje. Po prostu chyba miałam szczęście, że spodobał się i został wybrany. Cieszę się, że mogłam poznać tak wielu świetnych ludzi, którzy brali udział w nim udział. To też było bardzo ciekawe doświadczenie.
Za film „Velocity” na 19 Krakowskim Międzynarodowym Festiwalu Etiuda&Anima Karolina Głusiec zdobyła Specjalnego Złotego Jabberwocky dla najlepszej animowanej etiudy studenckiej.
Velocity – zwiastun: