Koronkowy przykład na to, jak świetne efekty i barwne, ciekawie stworzone światy można zmarnować niewiarygodnie głupią fabułą.
Western + science-ficion + magia + XIX wiek + Dziki Zachód + odległe planety + teleportacje + ekologia + czterorękie, zielone stwory + podniebne statki + średniowiecze pomieszane z przyszłością. Dużo za dużo tutaj wszystkiego. W efekcie – nie warto oglądać niczego.
Są tu też sceny skrajnie głupie… a w zasadzie – cała idea kangurzego skakania (co daje mu niemal nadprzyrodzone moce) tytułowego Cartera po teleportacji między światami… Jezuuuu. Dawno nie widziałem czegoś tak naiwnego i nielogicznego. Aktorsko też niespecjalnie; w zasadzie jedynym, dużym plusem filmu jest pomysłowość i barwność światów. Reszta to naiwny banał. Nie warto.
Film: John Carter
Reżyseria: Andrew Stanton
Czas: 02:12:00
Rok: 2012
Zwiastun: