Brak czasu, nadmiar obowiązków, piętrzące się problemy… No cóż, nikt nie mówił, że życie w małżeństwie będzie usłane różami.
Baśnie dla dzieci niemal bez wyjątku kończą się triumfem miłości, która zwycięża wszystkie problemy, potwory i klątwy. Zastanawialiście się kiedyś, dlaczego tak rzadko pokazuje się w nich życie bohaterów po ślubie i słynnym „i żyli długo i szczęśliwie”? Pewnie dlatego, że gdy bajka się kończy, miłość przegrywa z trudami codziennego życia. Czy „zabawa w dom” zawsze musi się tak kończyć? Zapewne nie. Ale warto obejrzeć, żeby przekonać się, jak może wyglądać jedna z opcji.
Ta dość smutna animacja raczej nie zniechęci nas do małżeństwa, ale co by nie mówić – jakoś przykro na to wszystko patrzeć. Jasne, pewnie sporo w tym przesady, ale przysłowiowe „ziarno prawdy” da się znaleźć. Wizualnie zupełnie nie moja bajka, ale w tym wypadku ciekawie i dynamicznie opowiedziana historia wystarczyła, żeby zatrzymać mnie przed ekranem przez 6 minut.
Animacja: Happily ever after
Reżyseria: Yonni Aroussi, Ben Genislaw
Rok: 2012
Czas: 6:10
animacja: