Lublin jakby rodem wyrwany ze starego kryminału. Kino noir z żydowskim skarbem w tle.
Ten detektyw zaufania zdecydowanie nie wzbudza. Morda zakapiora, wiecznie skacowany i szlajający się w podejrzanych lokalach. Taka robota? To też, ale od razu widać, że dobrze pasuje do tych klimatów. Zwłaszcza, gdy na początku filmu klnie na czym świat stoi, że akurat w niedzielę wezwali go do nieboszczyka.

Warstwie wizualno-dźwiękowej trudno cokolwiek zarzucić. Ładne tła, ciekawe kadry, mocne obrazy. Nawet fakt, że postacie są “grubo ciosane” ma swój specyficzny urok. Do tego żywe dialogi, lekko niepokojący klimat i… nic tylko oglądać.
Fabuła mile snuje się po zaułkach Lublina i choć idea “szukamy skarbu takiego czy innego” była już ograna w tysiącach filmów – nie przeszkadza. Jedyne co nie przekonuje, tylko zakończenie, które wydaje się być dość przypadkowe.
Więcej o filmie tutaj: Ta cholerna niedziela.

Animacja: Ta cholerna niedziela
Reżyseria: Przemek Kotyński
Produkcja: Studio Orka
Czas: 00:16:00
Rok: 2014
Zwiastun:
[review]
