Jaka piękna katastrofa… a nie, nie: ani nie piękna, ani nie katastrofa. Ot takie, jedno wielkie NIC.
„Colony” to dostępny na Netflixie serial o ludzkości, która już przegrała inwazję na naszą planetę i jest rasą podległą wobec najeźdźców. Próbują przetrwać w zamkniętych miastach-koloniach, w których powszechny jest niedostatek i twarde prawa okupanta. Dodatkowo są selekcjonowani i wysyłani do fabryki na księżycu, z której nie ma powrotu.
Brzmi ciekawie? Owszem; brzmiało. Pierwszy sezon rozgrywający się głównie w kolonii Los Angeles to bardzo dobra opowieść o rodzinie rozdzielonej między koloniami, próbującej przetrwać i zdobyć informacje o synu, który miał pecha znaleźć się podczas przybycia okupantów poza wytyczoną granicą kolonii. To też spokojne pokazywanie świata postapo, ruchu oporu, logiczne prowadzenie historii. Niestety – już drugi sezon serialu był wyraźnie słabszy, a trzeci wszystko to spektakularnie zrujnował.
Trzeci sezon „Colony” to fabularny chaos, poszatkowany, nielogiczny, pełen wątków które niewiele lub wręcz nic nie wnoszą do opowieści. Nowe, zdawałoby się ciekawe postacie pojawiają się szybko i równie szybko znikają. Dodając do tego, że najciekawszymi charakterami są postacie negatywne, a przedstawiciele opozycji są albo papierowi, albo banalni (z jednym wyjątkiem, ale bez spojlerów; ta przemiana staja się faktem w samej końcówce), to mamy przepis na porażkę – historię, która nudzi. I nic tu nie zmieniają świetne sceny postapokaliptyczne, czy może raczej; sceneria miast nowej postrzeczywistości) oraz bardzo dobre efekty specjalne. Ten sezon jest po prostu nieciekawy, więc może i dobrze, że nie będzie kolejnego. Cały serial sugeruję porzucić już po pierwszym sezonie.
Serial: Colony (sezon 3)
Realizacja: Universal Cable Productions / Legendary Television
Czas trwania odcinka: ok 42 minut
Rok: 2018
Review Overview
Zwiastun: