Śmiertelnie chora dziewczyna trafia do położonego na odludzi hospicjum przeznaczonego dla jej rówieśników. Hospicjum, które było w przeszłości miejscem narodzin dziwnego kultu…
Powyższy opis brzmi jak standardowy początek klasycznej, horrorowej fabuły? Nie tym razem. Fakt: serial jest utrzymany w stylistyce filmu grozy. Fakt 2: nie brakuje w nim scen jak z klasycznych horrorów, ale scenarzyści jakby sami śmiali się z siebie, na przykład do granic znudzenia w pierwszej opowieści powielając wątek wyskakiwania zza pleców bohatera dziwnej, krzyczącej postaci (choć trzeba przyznać, że to chyba i tak “najstraszniejszy” odcinek).
Ten serial jest bardziej mądry, niż straszny. Efektów specjalnych nie ma tu wiele, jest trochę pracy scenografią i charakteryzacją w opowiadanych przez pacjentów o tytułowej północy, strasznych historiach, ale to tylko wabik, aby w modnej formie oswajać takie tematy jak śmierć, choroba, pogodzenie się z odejściem. Fabularnie: zaskoczenie totalne, zwłaszcza, że mamy tutaj aktorów i reżysera znanych z takich seriali jak “Nocna Msza” czy “Nawiedzony dom na wzgórzu”, które też zaskakiwały inteligentnymi dialogami, ale były bardziej rasowymi horrorami. Ten serial horrorem nie jest i nawet… można mu to przypisać za zasługę. Warto obejrzeć; a już zdecydowanie warto go polecać terapeutycznie.
Serial: Porter Robinson & Madeon – Shelter
Reżyseria: Mike Flanagan, Leah Fong
Dystrybucja: Netflix
Gatunek: obyczaj, dramat, groza
Czas odcinka: około godziny
Rok: 2022
Zwiastun:



