Zastanawialiście się w dzieciństwie jak to się stało, że jednorożce istnieją tylko w bajkach? Jeśli tak, to trafiliście pod dobry adres.
Bycie “tym ostatnim” nie jest przyjemne. A już na pewno bycie ostatnim… jednorożcem. W tej sytuacji jedyne wyjście to wyruszyć na poszukiwania. Bo ktoś przecież musi wiedzieć, co się stało z jednorożcami, prawda? Okazuje się, że wie to król Haggar, który za pomocą Czerwonego Byka więzi je wszystkie. Wszystkie oprócz jednego. Właśnie temu ostatniemu, już jako pięknej dziewczynie Amalthei, przyjdzie stoczyć walkę o ich uwolnienie.

Raz na jakiś czas lubimy wracać do dawno obejrzanych filmów, by zobaczyć czy wcześniejsza ocena jest nadal aktualna po latach. Ja tym razem postawiłam na „Ostatniego jednorożca”. Jako dziecko zachwycałam się tą animacją i okazało się, że nadal niewiele się zmieniło.

Nostalgiczna, ciekawa i mądra historia, subtelnie opowiedziana. Animacja raczej przeznaczona dla kobiet. Ale nie uprzedzajcie się, to nie żadna cukierkowo-słodka papka! Doskonale wyważono tu ilość romansu, wzruszeń i grozy. Także zakończenie; mimo że wszystko dobrze się kończy, to twórcy ten „happy end” złamali nutką smutku i melancholii. Znakomita alternatywa dla różnej maści romansideł i komedii romantycznych. Warto.
Film animowany: Ostatni jednorożec / The last Unicorne
Reżyseria: Arthur Rankin Jr., Jules Bass
Produkcja: Rankin/Bass Productions, Incorporated Television Company (ITC)
Czas: 1:30:00
Rok: 1982
zwiastun (en):