Pamiętacie Happy Feat lub pingwiny z Madagaskaru? Liczycie na coś równie dobrego? To poszukajcie innego filmu; Piper to jednym słowem: gniot.
Fabuła: pingwin marzy o lataniu. Na marzeniu nie kończy; buduje kolejne maszyny, które mają unieść go w przestworza – pomimo tego, że wszyscy sobie z niego kpią.
Koszmarna muzyka i fatalna animacja. Przeraża brak tekstur; na przykład śnieg to jedna, wielka, biała plama. Postacie poruszają się sztywno i równie sztywno gadają, strasznymi kalkami i banałami. Fabuła również nie powala – jest bardzo wtórna, duplikuje pomysły innych filmów, jest chaotyczna i generalnie: bez sensu. Zdecydowanie odradzamy; w tym filmie po prostu trudno znaleźć jakikolwiek pozytyw.
Film animowany: Pingwin Piper i jego fantastyczne, latające maszyny
Reżyseria: Michael Schelp
Czas: 52 min.
Rok: 2008
Zwiastun:
To badziewie. Nawet 8 latek zrobiłby lepszy film od tego.
Surowa, ale prawdziwa ocena.