Totalitarne państwo rządzone przez „Wielkiego Brata”, który widzi wszystko i steruje każdym krokiem ludzi. Kicha, co? Nic dziwnego, że wszyscy tutaj wyglądają jak ponurzy grabarze.
Mało brakowało, a byłby to kolejny dzień, będący kalką poprzedniego. Kolejny dzień, w którym robiłbym, mówił i prawdopodobnie też myślał tak, jak kazałby mi „Ktoś”. Bo „Ktoś” w tym mieście pociąga za sznurki. Dosłownie. I nic się przed nim nie ukryje, więc lepiej nie kombinować z wolną wolą. Tutaj wolność jest passé. Skoro jednak to wiem, to dlaczego po spotkaniu z tą dziewczyną i jej niesamowitą grą mam wrażenie, że odzyskałem swoje życie?
Czy człowiek jest bezwolną lalką w rękach Siły Wyższej, czy może sam decydować o swoim losie? Trzeba przyznać, że to ciekawy temat animacji. Szkoda tylko, że planując zakończenie tej historii, ktoś tu poszedł na łatwiznę. Bo nawet, gdy pominie się tytuł, to i tak łatwo przewidzieć, od czego zacznie się przełom w życiu bohatera. W końcu melodyjne plumkanie to lek na całe zło. Animacja ma też kilka mocnych punktów. Najważniejszym jest chyba strona wizualna. Właściwie w tej kwestii nie ma się do czego przyczepić – dopracowane detale, pomysłowe postacie, realizacja na najwyższym poziomie. Poza tym muzyka; fajnie podbijająca nastrój poszczególnych scen. Jak najbardziej można obejrzeć.
Animacja: La Valse Mécanique
Reżyseria: Julien Dykmans
Rok: 2015
Czas: 05:47
[review]